Paweł Amulewicz, Telewizja Kopernik: Na tylnej kanapie BMW Serii 7 Gilbert Heith – prezydent Rotary Club Olsztyn. Dzień dobry.
Gilbert Heith, prezydent Rotary Club Olsztyn: Dzień dobry.
Ktoś złośliwy powiedziałby, że biznesu z działalnością charytatywną połączyć nie można, albo że to połączenie ma jakieś drugie dno. Jakie jest to Pana odczucie?
Według mnie wręcz trzeba. To znaczy są osoby, które myślą, że na działalności charytatywnej można zarobić, jakieś fawory ciągnąć, ale generalnie nie. Jeżeli prowadzi się biznes, ma się taką możliwość, jak powiedziałem przed rozmową, moja żona prowadzi sieć przedszkoli, to my w tych przedszkolach robimy różne akcje charytatywne, więc de facto łączymy biznes z działalnością charytatywną w sensie pozytywnym.
Służba ponad własne interesy – to hasło, którym się legitymujecie, główne hasło, które widać chociażby przy wejściu na waszą stronę internetową, jak Pan je interpretuje?
My robimy rzeczy, dlatego że chcemy je robić, a nie z tego powodu, że mamy jakieś korzyści. Mamy pewne zasady w Rotary przy interesach, że to jest uczciwe dla obydwu stron itd., więc chodzi o to, żeby zrobić coś, ale nie myśleć, że ja coś z tego mam.
Działacie na wielu płaszczyznach. Zacznijmy od lokalności, tak to zbiorczo określę, to jest wsparcie chociażby dla szpitali, dla domów dziecka. Jaki ono ma wymiar?
Mamy dwa domy dziecka, które wspieramy, różne aspekty, finansowo, organizujemy, ich prace artystyczne będą wystawiane, zapraszamy ich do Olsztyna, sponsorujemy np. prawa jazdy dla podopiecznych, kupujemy niezbędne wyposażenie. Właściwie taka codzienność.
Pomagacie też młodym ludziom rozwijać się, chociażby naukowo, to są stypendia, które realizujecie od wielu lat. Ten namacalny wymiar finansowy jakie reakcje u tych młodych ludzi wywołuje, kiedy czują, że na tej płaszczyźnie są odciążeni i łatwiej im tę wiedzę zdobywać.
Radość po prostu. No i też jest zaskoczenie, jak niektóre młode dzieci, kilkunastolatek, który będzie jechał do Nowego Jorku grać na największej scenie. Mamy tyle zdolnych osób. Wydaje mi się, że nie sam aspekt finansowy, ale oni widzą, że ktoś z zewnątrz też w nich wierzy.
Jesteście także marką, w najlepszym rozumieniu tego słowa, myślę, że jej namacalnym wymiarem jest chociażby doroczny Piknik Lotniczy, który organizujecie. Tegoroczną edycję wsparło BMW Zdunek. Z jakim oddźwiękiem te wydarzenia się spotykają?
Po pierwsze jest to duża impreza, nazwijmy to wręcz masowa, gdzie jest dużo atrakcji zarówno dla dzieci, dla rodziców oczywiście też, ale większość jest nastawiona na dzieci. Następny aspekt to jest zbieranie pieniędzy. Przez właśnie Piknik zbieramy pieniądze na stypendia. Młodzież, która dostała stypendia w poprzednich latach, albo inna młodzież, którą wspieraliśmy, też występuje na scenie, więc to jest łączenie wszystkiego razem.
Nie pozostajecie także obojętni na światowe problemy, chociażby konflikt w Ukrainie, którym żyje cały świat. Jaki był wymiar waszej pomocy w tym kontekście, niestety tragicznym?
Nasz klub, oczywiście we współpracy z innymi klubami, ale jako organizator, wartość pieniężna to jest ponad 1,3 mln złotych. Jeżeli powiem kilkanaście, to przesadzę, ale chyba tak, różnego rodzaju transportów do Ukrainy, z jedzeniem, zabawkami, ubraniem. Też mieliśmy konwoje, żeśmy wysłali dwa autobusy do Ukrainy na początku wojny, które były sponsorowane prywatnie przez członków naszego klubu. Ostatnio związaliśmy się z dentystami w Olsztynie i 117 dzieciaków z Ukrainy miało robione plomby, czyszczenie, niektóre miały rekonstrukcje. Mała rzecz, człowiek nie myśli o tym, ale dziecko też może mieć duże problemy.
Co Panu personalnie taka forma działalności charytatywnej daje? To jest poczucie spełnienia, inny rodzaj satysfakcji niż ta, którą przynosi dobrze działający biznes? Jak by Pan to określił?
Ja się po prostu dobrze z tym czuję. Czasami, wiem, że to brzmi banalnie, bo czasami zastanawiam się dlaczego ja, a nie on. Ostatnio byłem w przychodni lekarskiej i siedział bezdomny, pobity, i się zastanawiałem co on innego zrobił w życiu, niż ja zrobiłem. On też się urodził, miał prawdopodobnie kochających rodziców. To jest taka wewnętrzna potrzeba pomóc komuś, bo mogę.
Siedzimy w bardzo bezpiecznym, nowoczesnym aucie. Takie poczucie bezpieczeństwa ułatwia prowadzenie biznesu?
Moja małżonka prowadzi dużą sieć przedszkoli, ma prawie 40 placówek w całej Polsce i jeździ BMW. To jest ta wygoda i bezpieczeństwo. Wsiądziesz do samochodu, przejeżdżasz 500 czy 600 kilometrów, nie jesteś zmęczony, co dużo daje i też ten komfort psychiczny mój, że jak ona wyjeżdża z domu i, odpukać, coś by się stało, to siedzi w jednym z najbardziej bezpiecznych samochodów na świecie.
Dziękuję za rozmowę.
BMW serii 7 oraz inne modele tej marki można zobaczyć na żywo w salonie BMW Zdunek przy al. Warszawskiej 117C w Olsztynie.